O zapachach liliowca, czyli … zapierająca dech w piersiach… nieprawda
Obiecałem sobie już więcej nie pisać bajek o nierzetelności w handlu liliowcami ale ostatnie doświadczenie skłoniło mnie do złamania tego postanowienia. Pojawiły się bowiem dwie nowe kwestie, które wymagają szerszego omówienia. Pierwszą z nich jest zapach liliowców.
Liliowce w ogromnej większości nie pachną. Nie jest to ich wadą, ponieważ są typową rośliną ogrodową, nie zdobią pomieszczeń w wytwornych wazonach, nie wręcza się ich solenizantom, jubilatom i nowożeńcom i nie biorą udziału w bukietach kwiaciarnianych zapachów. Rosną sobie i kwitną na powietrzu, w parkach i ogrodach, smagane deszczem i wiatrem. Niektórym z nich przypisuje się cechę zapachu. W opisanych warunkach cecha ta często jest niezauważana, a już na pewno, nie ma żadnego praktycznego znaczenia. O ile występuje, jest śladowa, dyskretna, można powiedzieć symboliczna, bardziej na użytek wabienia owadów niż kokietowania potencjalnych wielbicieli. I to byłaby pierwsza odsłona bajki.
Teraz odsłona druga. Co jakiś czas wpisuję w internetową przeglądarkę Google słowo „liliowce” aby zobaczyć czy pojawiły się jakieś nowości. I przed kilkoma dniami rzeczywiście trafiłem !

Liliowce (Hemerocallis) - 100% Gwarancji - 100% Jakości
Trudno się oprzeć. Liliowce, 100% gwarancji, 100% jakości, rzadka okazja ! Korzystam z zaproszenia: "Odwiedź nas" i odwiedzam. Czytam:
„Siedziba firmy znajduje się w pobliżu Kaukenhof - najsłynniejszego ogrodu w Holandii, w miejscowości Lisse. Mamy najnowocześniejszy magazyn i tysiące metrów kwadratowych szklarni, dla delikatnych roślin.

Piet ma 30 letnie doświadczenie w branży ogrodniczej i rzetelnie wykonuje swoją pracę. Każdy z naszych produktów przechodzi szczegółową kontrolę, aby uniknąć jakichkolwiek problemów lub chorób. W ten oto sposób dostarczamy Państwu produkty najwyższej jakości! Nasz aders: : MojSklepOgrodniczy/ B.J. Flora direct B.V. - Achterweg Zuid 33C - 2161 DX Lisse – The Netherlands”
Byłem kilkakrotnie w Holandii, również w Lisse. Odnajduję w pamięci najpiękniejsze wspomnienia z baśniowego ogrodu w Keukenhof, który w mojej opinii, powinien co najmniej raz w życiu zobaczyć każdy, kto kocha, interesuje się i uprawia rośliny ozdobne.
Holenderski sklep online w skojarzeniu z Keukenhof, z zapewnieniem o 100% gwarancji jakości, trzykrotną kontrolą przedstawionego z nazwiska inspektora z 30-letnią praktyką, - wszystko to razem wygląda ogromnie wiarygodnie i wzbudza krańcowe zaufanie.
Chcę być pewien, że tak jest istotnie, poszukuję więc bliższych danych o firmie. Wprowadzam podany adres internetowy w Google i dowiaduje się, że… firma zajmuje się sprzedażą wysyłkową artykułów sportowych, odzieży, bielizny, ozdób, zabawek erotycznych, mebli, łóżek i materacy, artykułów zaopatrzenia biur, hoteli, restauracji, cateringu, urządzeń gastronomicznych a również sprzedażą hurtową kwiatów i roślin.
Nieco jestem zawiedziony ale nie mogę sobie odmówić przyjemności przejrzenia oferty liliowców. Zwracają uwagę trzy odmiany prezentowane na zdjęciach.
![]() |
![]() |
![]() |
Ethel Smith | Little Girl | Uri Winniford |
Wszystkie trzy zaopatrzone są jednobrzmiącym opisem: „Liliowce uprawiane są ze względu na zapierające dech w piersiach pachnące kwiaty”.
Identyfikuję odmiany w bazie danych American Hemerocalis Society ( http://www.daylilies.org/DaylilyDB/ )
Ethel Smith (MacMilan 1962), Little Girl (Wild 1964), Ury Winniford (Durio 1980).
Żadna nie pasuje do zamieszczonych zdjęć. Nie poddaję się i szukam dalej. Odnajduję wszystkie odmiany poprzedzone słowem „Siloam”, - znakiem firmowym szkółki Henry’ego. Zamieszczone w reklamie firmy zdjęcia odpowiadają odmianom: Siloam Ethel Smith (Henry 1981), Siloam Little Girl (Henry 1976), Siloam Ury Winniford (Henry 1980). Mają kwiaty odpowiadające poziomowi hodowli liliowców sprzed 30 lat, to znaczy nie kwestionując ich urody są wyjątkowo drobne, o średnicy około 8 cm.
Problem jednakże w tym, że żadna z tych odmian nie pachnie, - nawet w sposób śladowy.
Chciałoby się powiedzieć przedstawicielowi firmy MojSklepOgrodniczy/ B.J. Flora direct B.V.: Drogi Przyjacielu, nawąchaj się reklamowanych liliowców do momentu aż poczujesz, że zaparło Ci dech w piersiach i jeśli jesteś Holendrem, - nie kompromituj swojego kraju, jeśli jesteś Polakiem – nie wprowadzaj w błąd rodaków !
W październiku 2011 r. otrzymałem dwie wiadomości z Działu Obsługi Klienta „Mojego Sklepu Ogrodniczego” następującej treści:
Wiadomość 1. z dnia 06.10.2011 r
Pozdrawiam,
Obsługa Klienta www.mojsklepogrodniczy.pl
Wiadomość 2 z dnia 07.10.2011 r
Witam,
w nawiązaniu do mojej ostatniej wiadomości uprzejmie proszę o natychmiastowe usunięcie z Pana wpisu naszych zdjęć zanim rozpoczniemy prawne poczynania w tej sprawie.
Wystarczył jedynie e-mail z wiadomością, każdy popełnia błędy - Pan też! Widzę, że nie pozostawia Pan suchej nitki na innych sklepach ogrodniczych. Proszę wybaczyć moją śmiałość. Mam nadzieję, że zdjęcia zostaną usunięte w najbliższym czasie, bez zbędnych problemów dla Pana.
Z poważaniem,
Obsługa Klienta
W dniu 16 października br. odpowiedziałem:
Szanowna Pani,
Sprawiła mi Pani ogromną radość informacją, że „zapierający dech w piersiach zapach liliowców” był w Państwa ofercie jedynie pomyłką, a nie jak mi się wydawało, wyrafinowanym, cynicznym wprowadzaniem w błąd klientów, dla osiągnięcia większego obrotu w sprzedaży mało atrakcyjnego towaru.
Za swoje niesłuszne podejrzenia bardzo przepraszam Panią i wszystkich, których skrzywdziłem takim posądzeniem. Z tekstu bajki usunąłem ze wstydem słowo „oszustwo”, było bowiem, jak się okazało, określeniem całkowicie chybionym.
O powyższym powiadomiłem czytelników Strony podając do publicznej wiadomości treść naszej mailowe korespondencji.
Całej bajki usunąć nie mogę z tego samego powodu, z jakiego nie da się usunąć z arsenału bajek „Czerwonego Kapturka”, tylko dlatego, że w rzeczywistości wilk nie pożarł dziewczynki.
Dziękuję Pani za miłe słowa pod adresem strony i łączę pozdrowienia Jerzy Bodalski
PS. Byłoby dobrze również skorygować w ofercie sklepu błędnie podane nazwy oferowanych do sprzedaży odmian liliowców.